Jak anioł spadły, leżący w piękności,
Lecz z kary Bożej popiołem na czole,
Italia drzemie wśród naddziadów kości,
A lud spodlony, w czarodziejskim kole
Mórz zwierciadlanych i sklepień światłości,
Tak proch pokuty leży na jej czole.
W kształtach już nie ma dawnej treści ducha
I rzymska hardość, i chrześciańska skrucha,
Tą samą obie purpurą odziane,
Skonały obie - a kształty strzaskane,
Gdy słońce wschodzi z błękitnych mórz łona,
Szemrzą na brzegach westchnieniom Memnona
Skargę nieszczęścia, hymn dzikiej żałoby,
Co wyszedł z grobów i powraca w groby,
Bo mu serc dzielnych nie wtórują bicia
I w ziemi bogów - duch ludzki bez życia!
W Kampanii rzymskiej taki spokój wielki,
Że człowiek każdy i że anioł wszelki,
Przechodząc, duma nad dniami przeszłości,
Tu żywych nie patrz - tu umarłych włości:
Pałace dumnych, w żółty piasek wryte,
Kościoły bogów, na szczątki rozbite,
Zielonym bluszczu całunem obwite!
Czas poćwiertował posągi cezarów,
Czas zmienił Forum na błotnisty parów,
Gdzie zaspy gruzów piętrzą sie warstwami,
Gdzie odkopane korynckie kolumny,
Jak duże na wpół wychylone z trumny,
Sterczą wysmukłe nad Rzymu lochami
świątyń prochami.
.:: top ::.
Copyright krasinski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt